Jest tu jeszcze ktoś, kto nie pojechał nigdzie na majówkę? Jeśli tak to zapraszam na posta. Jest bardziej do pooglądania niż do czytania, ale na pewno i takie posty lubicie:)
Essie Bordeaux to jak sama nazwa przywodzi nam na myśl - emalia bordowa. Jeśli mam porównywać ten kolor z klasyczną czerwienią, najchętniej wybieram bordo. Niektórym kojarzy się bardziej z jesienią, moim zdaniem jednak jest to barwa uniwersalna i można nosić lakiery w tym kolorze przez okrągły rok. Dla mnie to właśnie bordo, a nie krwista czerwień jest kwintesencją kobiety eleganckiej i tajemniczej. Dłonie ubrane w ten odcień wyglądają szykownie i pasują nie tylko do wieczorowych kreacji, ale też i na co dzień. Poznajcie bliżej lakier, którym zachwycam się od kilku dni i aż dziwię się czemu dopiero teraz go kupiłam...
Bordeaux... To emalia idealnie bordowa, przejście czerwieni w ciemniejszy kolor wina. Lakier Essie posiada wykończenie żelkowe, niestety nie należy on do tych emalii, w których wystarczy parę pociągnięć pędzelka. Nad tym lakierem trzeba popracować, wymaga on naszej uwagi. Obecnie mam dość długie paznokcie, z mocno wydatnymi, białymi końcówkami. Bordeaux zmusił mnie do uważniejszego nakładania emalii tak, aby nie pozostawiła po sobie smug. Dwie warstwy grożą prześwitami, dlatego uczulam na to, aby lakier nakładać równomiernie. Gdzieniegdzie byłam zmuszona do położenia 3 warstwy. Nic jednak nie jest w stanie zrazić mnie do tego idealnego odcienia bordo.
Moją sztukę kupiłam na ostatniej promocji w Super-Pharm - 1 + 1 za grosz. Posiada ona szeroki pędzelek toteż myślę, że dużo łatwiej było mi nakładać nim emalię.
Jeśli chodzi o trwałość - mam go na sobie 3 dni, a od drugiego dnia zaczęły mi się ścierać końcówki.
Przyznacie chyba, że można się zakochać? :)
Buziaki,
Sylwia