Czy kiedykolwiek podczas nakładania na usta pomadki pomyślałyście sobie "tak! to jest to!"? Spoglądałyście ukradkiem w każde napotkane lusterko nie mogąc się nadziwić jak dobrze dobrany do Waszej urody kolor nosicie? U mnie po raz pierwszy takie myśli pojawiły się po pierwszej aplikacji szminki MAC Plumful, a potwierdzała je prawie każda napotkana przeze mnie osoba.
Co jest takiego w tej szmince, że każdy post jej poświęcony obfituje w pochwały autorki, a komentarze czytelniczek pod postami poświęconymi Plumful zawierają równie entuzjastyczne zachwyty?
Plumful ukryta jest w typowym dla szminek MAC opakowaniu - czarnym, minimalistycznym, zamykanym na "klik", z owalną skuwką i srebrnym napisem "MAC'. Marka tak dopracowała opakowania, że jeszcze nie zdarzyło mi się, aby moje egzemplarze szminek MAC otworzyły się w torebce czy kosmetyczce i ucierpiały łamiąc się w większym lub mniejszym stopniu.
Ale przejdźmy do tego, co kryje się w tych eleganckich opakowaniach... W przypadku Plumful jest to pomadka w kolorze przypominającym śliwkę, ale tę z domieszką różu. Osobiście kolor kojarzy mi się również z jagodami. W zależności od światła i koloru ust, szminka staje się ciemniejsza lub jaśniejsza, raz bardziej w lekkim odcieniu fioletu, raz w głębokim, ciemnym różu zahaczającym nieco o bordo.
Bohaterka dzisiejszego posta posiada wykończenie Lustre, czyli sprawiające wrażenie mokrej tafli na ustach. Wykończenie to porównywane jest do wykończeń błyszczyków do ust. Ze swojej strony napisać mogę, iż nie jest to tafla zbyt rzucająca się w oczy. Plumful na ustach połyskuje dość dyskretnie (i nie wyobrażajcie sobie w tym momencie drobinek połyskujących w niektórych błyszczykach! Tu ich nie ma). Konsystencja szminki jest nieco kremowa, dość gładko sunie po ustach i nadaje im delikatny koloryt. Dzięki tej właściwości możemy dowolnie stopniować moc koloru.
Trwałość na ustach jest naprawdę dobra. Jeśli tylko nie jem akurat niczego lub nie piję zbyt często, pomadka utrzyma się na moich ustach nawet 2-3 godziny bez poprawek. Kolor jest nadal tak samo intensywny jak po nałożeniu. Dodatkowym plusem jest niezwykle równomierne schodzenie Plumful z ust. Tej pomadce obce jest wchodzenie w rowki czy pozostawienie nalotu. Kolejnym atutem jest brak wysuszania warg.
Podsumowując, Plumful warta jest grzechu. Za 86 zł otrzymujemy naprawdę dobry produkt.
Polecam BARDZO i dziękuję Karotce, która sprezentowała mi tę cudowną pomadkę jako prezent urodzinowy :)
Macie albo chcecie mieć?
Jakie są Wasze ulubione pomadki MAC (jeśli takowe posiadacie)?
A może dopiero przymierzacie się do zakupu którejś z nich?
Buziaki,
Sylwia
Co jest takiego w tej szmince, że każdy post jej poświęcony obfituje w pochwały autorki, a komentarze czytelniczek pod postami poświęconymi Plumful zawierają równie entuzjastyczne zachwyty?
Plumful ukryta jest w typowym dla szminek MAC opakowaniu - czarnym, minimalistycznym, zamykanym na "klik", z owalną skuwką i srebrnym napisem "MAC'. Marka tak dopracowała opakowania, że jeszcze nie zdarzyło mi się, aby moje egzemplarze szminek MAC otworzyły się w torebce czy kosmetyczce i ucierpiały łamiąc się w większym lub mniejszym stopniu.
Ale przejdźmy do tego, co kryje się w tych eleganckich opakowaniach... W przypadku Plumful jest to pomadka w kolorze przypominającym śliwkę, ale tę z domieszką różu. Osobiście kolor kojarzy mi się również z jagodami. W zależności od światła i koloru ust, szminka staje się ciemniejsza lub jaśniejsza, raz bardziej w lekkim odcieniu fioletu, raz w głębokim, ciemnym różu zahaczającym nieco o bordo.
Bohaterka dzisiejszego posta posiada wykończenie Lustre, czyli sprawiające wrażenie mokrej tafli na ustach. Wykończenie to porównywane jest do wykończeń błyszczyków do ust. Ze swojej strony napisać mogę, iż nie jest to tafla zbyt rzucająca się w oczy. Plumful na ustach połyskuje dość dyskretnie (i nie wyobrażajcie sobie w tym momencie drobinek połyskujących w niektórych błyszczykach! Tu ich nie ma). Konsystencja szminki jest nieco kremowa, dość gładko sunie po ustach i nadaje im delikatny koloryt. Dzięki tej właściwości możemy dowolnie stopniować moc koloru.
Trwałość na ustach jest naprawdę dobra. Jeśli tylko nie jem akurat niczego lub nie piję zbyt często, pomadka utrzyma się na moich ustach nawet 2-3 godziny bez poprawek. Kolor jest nadal tak samo intensywny jak po nałożeniu. Dodatkowym plusem jest niezwykle równomierne schodzenie Plumful z ust. Tej pomadce obce jest wchodzenie w rowki czy pozostawienie nalotu. Kolejnym atutem jest brak wysuszania warg.
Podsumowując, Plumful warta jest grzechu. Za 86 zł otrzymujemy naprawdę dobry produkt.
Polecam BARDZO i dziękuję Karotce, która sprezentowała mi tę cudowną pomadkę jako prezent urodzinowy :)
Macie albo chcecie mieć?
Jakie są Wasze ulubione pomadki MAC (jeśli takowe posiadacie)?
A może dopiero przymierzacie się do zakupu którejś z nich?
Buziaki,
Sylwia